Grudziądz
"Danuta W." - spektakl
29 marca 2014 r.
Centrum Kultury Teatr
„Danuta W.” reż. Janusz Zaorski
Teatr Polonia (Warszawa)
godz. 18.00 bilety 90, 80 zł
Książka „MARZENIA I TAJEMNICE”, wydana jesienią 2011 roku, stała się wydarzeniem medialnym i gorącym tematem społecznym. W odważnej i przejmującej autobiografii - jak reklamuje swój bestseller wydawca, krakowskie Wydawnictwo Literackie - autorka opowiada o sobie, swojej rodzinie i burzliwej historii Polski ostatnich dekad. Kiedy Lech Wałęsa stawał się ikoną Solidarności, Danuta była bohaterką dnia codziennego. Pragnęła miłości i rodzinnego szczęścia, a los wrzucił ją w wir rewolucyjnych wydarzeń, które przetaczały się przez Polskę i jej małą kuchnię na gdańskim blokowisku. On siedział w obozie internowania, ona, w piątym miesiącu ciąży, zdobywała świniaka, żeby dzieci na Boże Narodzenie nie były głodne. Świat poznał jej klasę, kiedy w zastępstwie męża odbierała nagrodę Nobla. Jako prezydentowa, potrafiła znaleźć się w każdej sytuacji, nigdy nie wysuwała się na pierwszy plan i bardzo strzegła swojej prywatności. Teraz, jako dojrzała kobieta, opowiada światu swoją wersję wydarzeń. Mówi - jak zawsze naturalna i silna - zarówno o chwilach wspaniałych, jak i o cenie, którą przyszło za nie zapłacić. Danuta Wałęsowa przerwała milczenie nie tylko po to by mówić o sobie - oddała głos wszystkim kobietom. Czytelniczki odnajdują w niej swoje losy i idą za głosem Autorki. To zaskakujące zjawisko kulturowe, które wciąż żyje.
Krystyna Janda o DANUCIE W.: „Ten spektakl i ta rola, z legendarnym przywódcą Solidarności i Prezydentem Polski w tle, to jedno w największych moich wyzwań życiowych, nie tylko zawodowych, ale także ludzkich i obywatelskich. Każdego dnia wyznania pani Danuty Wałęsowej budzą mój podziw i wzruszenie. Prostota i szczerość tych wypowiedzi zdumiewa i wywołuje szacunek. Wszystko to budzi ochotę, aby w ogóle historię Polski opowiedzieć od strony kobiet."
Przedstawienie Teatru Polonia w Warszawie.
Premiera gdańska zaistniała w wyniku współpracy Teatru Polonia i Teatru Wybrzeże.
Autorzy: Danuta Wałęsa, Piotr Adamowicz
Adaptacja i wykonanie: Krystyna Janda
Reżyseria: Janusz Zaorski
Światło: Andrzej Wolf
Scenografia: Krystyna Janda
Czas trwania: 2 godziny 30 minut (jedna przerwa)
Recenzje:
Żona jak z podręcznika – Danuta W.
Alicja Pawlikowska, http://tvp.info
Dzieci, obiady, pranie, sprzątanie – tak upływało życie Danuty Wałęsy. Chociaż Lech Wałęsa był jednym z czołowych opozycjonistów lat 80., a w końcu i prezydentem RP, o jego działalności – ona, pozornie najbliższa, zdawała się wiedzieć najmniej. Krystyna Janda historię opartą na biografii żony b. prezydenta „Marzenia i tajemnice” opowiada w sposób uniwersalny. Przez pryzmat Danuty W. widzimy kawałek prywatności rodziny Wałęsów, poznajemy też problemy całego pokolenia „matek Polek”.
Krystyna Janda od początku zapowiadała, że nie będzie wizualnie odwzorowywać byłej Pierwszej Damy. Monodram wygłasza nieucharakteryzowana, w prywatnym ubraniu. Historia jakich tysiące. Odarta z ładnych detali. Dziewczyna z Kolonii Krypy pod Węgrowem marzy o ucieczce z pozbawionej perspektyw prowincji i przyjmuje bez zastrzeżeń, co przynosi los. Wiąże się z pierwszym mężczyzną, który okazuje jej zainteresowanie. Nie mają nawet pierścionka zaręczynowego. Jest ślub. Ciąża. Zwykłe życie.
Ile kobiet było i jest bohaterkami takiego scenariusza? Zajęte pracami domowymi czy dziećmi czekają na mężów z obiadem. Nie mają czasu na zadawanie pytań, bo ich praca nie kończy się po ośmiu godzinach, tylko trwa cały dzień i nie ma z niej zwolnień, nie ma wolnych weekendów.
Krystynie Jandzie, oprócz portretu właściwemu „matce Polce”, udało się jednak zbudować też ujmującą kreację Danuty Wałęsy. Kobieta bez wykształcenia i obycia, której dewizą było „podążać zawsze dwa kroki za mężem” ma racje, z którymi nie sposób dyskutować – najważniejsze są miłość i rodzina. Właśnie to czyni sztukę niezwykłą w swej zwykłości.
Nagle rozumiemy, dlaczego bohaterka nie ma przez długi czas pojęcia, o co chodzi z jej mężem, dlaczego wyrzucają go z pracy. Przyznaje, że specjalnie się tym nie interesowała. Miała własne obowiązki. Ona spełniała swoją rolę, nie widziała innej możliwości niż taka, że mąż będzie wypełniał swoją.
U widzów, znających już historię Lecha Wałęsy, wytwarza się przeświadczenie, że jego żona jest bohaterem – w stopniu nie mniejszym niż on sam. Pojawia się pytanie: czy bez niej, samej pogardliwie określającej się mianem „kury domowej”, domu, który stworzyła, byłby tym samym przywódcą „Solidarności”, politykiem, prezydentem?
Kulisy wielkiej historii
Jacek Cieślak, Rzeczpospolita
Danuta Wałęsa to kolejna współczesna postać na scenie. Wcześniej byli Miller, Jaruzelski i Popiełuszko
Teatr, tak jak telewizja i literatura, coraz częściej żywi się współczesną historią i dokumentalnymi opowieściami, by pokazać podszewkę wielkiej polityki oraz rzeczywistości.
W ilustrowanym wizualizacjami finale spektaklu „Danuta W." Teatru Polonia, gra na ekranie sama Danuta Wałęsa. Samotna w wielkim domu, poprawia poduszki na kanapie w gigantycznym salonie i wychodzi do ogrodu, gdzie pieści jabłoń z dorodnymi owocami. Sama nie mogła liczyć na taką czułość. Rodziła dzieci, dawała sławnemu mężowi chwile wytchnienia, żyjąc w jego cieniu. Wyszła z niego dzięki szczerej, pełnej goryczy autobiograficznej książce „Marzenia i tajemnice" napisanej wspólnie z Piotrem Adamowiczem, a teraz zainscenizowanej przez Janusza Zaorskiego.
Wcześniej sztukę „Wałęsa. Historia wesoła, a ogromnie przez to smutna" napisał Paweł Demirski. Wałęsa nie miał historycznych wąsów, tylko krzyczał do okradanych pracowników: „Nie ma wolności bez strajku". Przekonywał, że staliśmy się zakładnikami globalnych korporacji, które usidliły nas wieloletnimi kredytami. Związki zawodowe są uległe, a media tworzą wirtualny świat jak z reklamy. W finale 21 postulatów „Solidarności" trafiało na śmietnik, a stoczniowy styropian został zlicytowany na aukcji.
„Niesamowite przypadki Leszka M." Macieja Kowalewskiego pokazały pełny sprzeczności portret premiera Leszka Millera, na który składało się dzieciństwo bez ojca, kariera w PZPR, sprawa pożyczki moskiewskiej, rewelacje Anastazji Potockiej, spotkanie z szefem CIA i z pułkownikiem Kuklińskim. Był to portret negatywny, lecz niejednoznacznie prezentujący trudne czasy PRL.
„Generał" Jarosława Michałowskiego przywołał Wojciecha Jaruzelskiego, który gra przed samym sobą farsę człowieka o tragicznych życiowych wyborach. Tymczasem jest postacią operetkową i domowym tyranem. Autorytetem tylko dla ludzi, którzy razem z nim oczekują na proces.
„Popiełuszko" Małgorzaty Sikorskiej-Miszczuk w reżyserii Pawła Łysaka to prowokacja wymierzona w fanatycznych antyklerykałów i kościelnych hipokrytów. Dla obu tych grup prawdziwa historia Popiełuszki jest kłopotliwa. Pierwszej uzmysławia bezkompromisową walkę kapłana o wolność. Dla drugiej musi być wyrzutem sumienia, bo nie jest godna ofiary księdza Jerzego.
W spektaklu „Danuta W." Krystyna Janda nie udaje Danuty Wałęsy. Nie użyła charakteryzacji. Tylko głos aktorki jest pełen bólu, jaki jej bohaterka skrywała przez lata. Janda czasami się zacina, myli, robi pauzy, by opowieść nie robiła wrażenia wypolerowanego teatralnego scenariusza, tylko brzmiała jak wspomnienia prostej kobiety próbującej poprzez opowieść, rwaną, chropowatą, niechronologiczną zrozumieć swoje życie, o którym powiedziała, że nie daje się pojąć.
Klucz do niego stanowi scena, gdy Krystyna Janda wylicza ośmioro dzieci pani Danuty. Daty ich urodzin były ważniejsze od wielkich wydarzeń, które zmieniły losy naszej części świata. Tylko dlatego zachowała spokój, nie zwariowała ze strachu o męża i nie bała się o przyszłość. Potrafiła żyć poza historią. Spokojnie czekając, aż wszystko się wyklaruje, wyjaśni. Wzorowa matka Polka.
Janda gra ją, stojąc za kuchennym blatem. Przygotowując i piekąc jabłecznik, specjalność pani Danuty, cierpliwie obiera jabłka, odsłaniając kolejne rozdziały przeszłości żony pierwszego przywódcy „Solidarności". Docierając do jądra ciemności życia w PRL i patriarchalnej rodzinie.
Forma monodramu jest idealna, bo tylko ona może pokazać, że miłość do Lecha, człowieka skrytego, wiązała się z samotnością. W spektaklu pada wiele mocnych słów, które mogłyby wypowiedzieć polskie matki, żony, córki. O ojcu niepotrafiącym zmienić pieluchy i mężu nieumiejącym przygotować kanapek czy obiadu. Na tym tle imponują słowa pani Danuty, że miłość to znaczy być z kimś do końca i dawać mu to, o czym marzy się dla siebie. W tym przypadku bez wzajemności.
Dla widzów, którzy pamiętają PRL i pierwszą „Solidarność", ważny jest, przypomniany również w wideoprojekcjach, pejzaż komunistycznej Polski – drewnianego domu na Mazowszu, skąd pani Danuta uciekła do Gdańska, życie w robotniczym hotelu, w ciasnym mieszkanku, problemy z zaopatrzeniem i szykany ze strony SB. Dla młodych równie straszny jak komuna może być męski szowinizm i konserwatyzm.
Można też zobaczyć w bohaterce niekoronową królową Polski, która wzorem dynastycznych schematów, przez niedający się wytłumaczyć zbieg okoliczności, została żoną przywódcy opozycji i straciła prywatność. Jak wiele kobiet marzyła o normalnej rodzinie, kochającym mężu, dzieciach, tymczasem musiała reprezentować małżonka za granicą. Przyjmować w Gdańsku Reagana, Busha, Mitterranda, Thatcher, którzy nic nie rozumieli z jej życia. Kwituje to żart o bażantach serwowanych na obiadach u księdza Jankowskiego, w czasach, gdy żywność była na kartki.
Jest wreszcie w monodramie Krystyny Jandy przerażająca opowieść o tym, że życie nigdy nie jest takie, jak sobie wymarzymy, miłość zaś często kończy się samotnością we dwoje lub związkiem wirtualnym. Dosłownie. Ostatnio Lech Wałęsa chciał się komunikować z żoną przez Skype – mieszkając z nią pod jednym dachem! W tym momencie zaczyna się dramat współczesnych rodzin.
Trawestując historyczne hasło „Nie ma wolności bez »Solidarności«", można powiedzieć, że nie ma też solidarności bez miłości.
Życie Wałęsów od kuchni. Gorzka opowieść o szczęściu i marzeniach
Katarzyna Cymbalista, www.teatrdlawas.pl
Czymże jest szczęście? Szukać go w rzeczach materialnych, czy duchowych? Pomnikach historii, czy prozaicznych bolączkach? I czy wielka, oddana miłość kobiety w tle wielkiej historii to spełnienie marzeń o szczęściu?
Różne są definicje szczęścia. Dla jednych to kariera zawodowa, dla innych ulotne przyjemności, są też tacy, dla których szczęście to niezaspokojenie – motor napędowy wszelkich działań nadających życiu sens. Dla Danuty Wałęsy szczęściem było macierzyństwo, dom i rodzina. Przyjęła role matki i żony i wypełniała je z wielkim sercem i pełnym zaangażowaniem. Czy oczekiwała za to kwiatów? Nie! Choć pewnie byłby to miły gest. Taka żona, trzymająca w ryzach cały dom i nie obarczająca jego problemami męża, to niezastąpione oparcie dla aktywnego działacza, który na gruncie jej ciężkiej pracy i ślepej miłości nie proszącej o wiele mógł realizować się jako polityk. Mógł piastować najwyższe urzędy.
Mimo wielu zabawnych momentów sztuka jest boleśnie szczera i bardzo osobista. Widz nawiązuje więź z bohaterką i przygląda się jej życiu z nadzieją, że smutek, melancholia i samotność pośród tak wielu kochających ludzi są tylko chwilowe i za moment usłyszy o niezwykłym obrocie rzeczy, o szczęśliwym zakończeniu, o wzajemności, o spełnieniu młodzieńczych ideałów, o pięknej miłości i rodzinie żyjącej razem, a nie obok siebie. Tak się jednak nie dzieje. W ostatniej scenie bohaterka sama krząta się po domu. Spaceruje z psem po ogrodzie. Zrywa jabłka, z których, gdy tylko było ich stać robiła dzieciom ulubiony jabłecznik. Podczas pieczenia ciasta można przecież opowiedzieć historię całego swojego życia.
Szczęściem absolutnym było dla bohaterki macierzyństwo. To dzięki niemu miała siłę, aby w trudnych czasach nie myśleć o sobie i swoich potrzebach, marzeniach, lecz o rodzinie. Daleka od dzielenia sukcesów męża, zawsze z tyłu, nie zadawała pytań. Nie było na to czasu. Jak wiele kobiet odnajdzie się w tym scenariuszu?
Wzruszająca, prosta historia opowiedziana przez Krystynę Jandę w Polonii to spektakl wyjątkowy, chwytający za serce i zmuszający do głębokiej refleksji o życiu, szczęściu i marzeniach.
Data dodania 24 marca 2014
Data edycji 25 listopada 2024